Dane statystyczne Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej są następujące: w zeszłym roku Ukraińcy złożyli 216 048 wniosków o wydanie zezwolenia na pracę w naszym kraju. To niekwestionowani liderzy zestawienia. Dalej znajdziemy kolejnych sąsiadów ze Wschodu, mianowicie Białorusinów, którzy takich dokumentów w urzędach złożyli 11 813.
Kolejne pozycje w ministerialnym sprawozdaniu na pierwszy rzut oka mogą zaskakiwać. Pracy w Polsce szukają bowiem mieszkańcy Nepalu oraz Indii, czyli krajów nie dość, że oddalonych od Polski o ok. 6 tys. kilometrów, to jeszcze z zupełnie inną kulturą i tradycją.
Zgodnie z danymi resortu pracy, ci pierwsi w 2017 r. złożyli 9732 wnioski o wydanie zezwolenia na pracę, drudzy 4604 takich dokumentów. Jeszcze sześć lat temu, w 2012 roku zainteresowanie pracą w Polsce tych dwóch nacji było zdecydowanie mniejsze. Od Nepalczyków chętnych podjąć się wyzwań czekających w polskich przedsiębiorstwach było zaledwie 509, zaś od mieszkańców Indii 1148 (to liczba złożonych wniosków, warto zaznaczyć, że ich liczba nie jest równa liczbie obywateli, zdarza się, że jedna osoba składa kilka wniosków).
Natomiast dane Urzędu do Spraw Cudzoziemców pokazują, jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniała się liczba wydanych Nepalczykom zezwoleń na pracę:
– 2015 r.: 596;
– 2016 r.: 1211;
– 2017 r.: 7075.
– Obecnie ważne zezwolenia na pobyt w Polsce posiada 1,3 tys. obywateli Nepalu. Dominują zezwolenia na pobyt czasowy (maksymalnie do 3 lat) – takie dokumenty posiada 1 tys. osób. Zdecydowana większość – 1,2 tys. obywateli Nepalu uprawnionych do pobytu w Polsce to osoby w wieku 20-39 lat. Blisko 1 tys. obecnie ważnych zezwoleń na pobyt wydano w województwie mazowieckim. Należy pamiętać, że powyższe dane nie obejmują osób przebywających w kraju na podstawie wiz – wylicza Jakub Dudziak z UdSC.
Dane: UdSC (Grafika: Sławomir Mróz/PTWP)
– Polska gospodarka rozwija się w tak szybkim tempie, że napływ pracowników zza wschodniej granicy jest niewystarczający, tym bardziej że wielu z nich nie chce wykonywać każdej pracy lub wyjeżdża dalej na Zachód – mówi Walentyna Oskolok z agencji pracy WORKSOL, która zajmuje się m.in. rekrutacją pracowników z Azji.
Liczby potwierdzają opinię Oskolok. Z najnowszych danych GUS wynika, że w maju 2018 r. stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wynosiła 6,1 proc., a liczba bezrobotnych zaledwie 1,02 mln. Do przekroczenia magicznej bariery niewiele brakuje…
Na tym nie koniec. Agencja pośrednictwa pracy OTTO Work Force Polska po raz trzeci zapytała pracowników tymczasowych z Ukrainy m.in. o ich plany zawodowe. Kilka dni temu opublikowała pełen raport. Okazuje się, że aż 24 proc. z nich przyznało, iż „rozważa” możliwość wyjazdu z Polski za pracą, a 13 proc. odpowiedziało, że „raczej rozważa”. 34 proc. badanych jeszcze nie wie. Tylko 16 proc. odpowiedziało, że „nie”, a 12 proc. „raczej nie”.
Pracowity jak Azjata
Kimś tę dziurę kadrową trzeba próbować łatać. Dlaczego akurat pracownikami z Azji? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy Tomasza Dudka, operations director CEE w OTTO Work Force. Agencja jest w trakcie realizacji projektu związanego z pozyskaniem siły roboczej z rynku azjatyckiego, m.in. z Wietnamu i Indii. Co więcej, niedawno stała się częścią notowanej na giełdzie w Tokio japońskiej firmy z branży HR – Outsourcing Inc., której model biznesowy oparty jest na transgranicznej rekrutacji pracowników np. z Wietnamu, Indii czy Indonezji do Japonii.
– Jest to kolejny krok dla polskiego rynku pracy. Po pracownikach z krajów sąsiadujących z Polską, naturalne jest zwrócenie się ku rynkom bardziej od nas oddalonym, dla których zarobki w Polsce mogą być atrakcyjne – mówi nasz rozmówca. Wskazuje też, że opierając się na doświadczeniach Grupy Outsourcing Inc., śmiało może przyznać, że pracownicy z Azji, np. z Wietnamu, wyróżniają się pracowitością i zaangażowaniem, a ponadto świetnie odnajdują się w realiach migracji zarobkowej.
W samych superlatywach o swoich rodakach wypowiada się także Krishna Hari Adhikari, dyrektor zarządzający nepalskiej agencji rekrutacyjnej The Gurkha Re- Employment P.Ltd.
– Jesteśmy bardzo pracowici, lojalni, uczciwi i pomocni. Te cechy doceniają polscy pracodawcy – komentuje w rozmowie z PulsHr.pl. Adhikari pod koniec czerwca 2018 był z wizytą w Warszawie, gdzie rozmawiał z przedsiębiorcami o potencjalnym nawiązaniu współpracy.
W jakich branżach najczęściej spotkamy Nepalczyków?
Adhikari jako pierwszy wymienia przetwórstwo spożywcze, branżę budowlaną i odzieżową oraz rolnictwo. Pytany o to, jaką pozycję na liście państw, w których chcieliby pracować Nepalczycy, zajmuje Polska, przed biało-czerwonymi wymienia Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Australię, Japonię oraz Koreę Południową.
Hindusi rozwożą jedzenie w ramach usługi Uber Eats. (fot.shutterstock)
Azjatów, głównie Hindusów, bez problemów wypatrzymy, spacerując po ulicach Warszawy czy Krakowa. Uzbrojeni w nietypowe, kwadratowe torby rozwożą mieszkańcom tych miast jedzenie w ramach usługi Uber Eats.
– Wybraliśmy Polskę przede wszystkim ze względu na najniższe koszty utrzymania w Unii Europejskiej – proporcjonalnie do wynagrodzenia. Izrael był za drogi. Tam cena butelki wody w sklepie to 5 złotych, w Polsce 1,50. Piwa w sklepie kosztują 10 złotych, tutaj 2 złote – w rozmowie z portalem Noizz.pl opowiadali Gaurang, Mitesh, Saliendra, Hindusi rozwożący jedzenie w stolicy.
Mniej mobilni
Na liście plusów, poza subiektywnymi opiniami wskazującymi na pracowitość czy lojalność Azjatów, znajdziemy też twarde dowody, które w dobie rynku pracownika i problemów z zatrzymaniem kadry, są jak najbardziej pożądane.
Jak wyjaśnia Oskolska, zatrudnienie cudzoziemców z krajów azjatyckich gwarantuje stabilność pracy pracownika u jednego pracodawcy.
– Uzyskane zezwolenie na pracę od wojewody upoważnia cudzoziemca do pracy tylko u jednego pracodawcy. Nie może on tak jak pracownik z Ukrainy swobodnie podejmować pracy na oświadczeniu z Urzędu Pracy – wyjaśnia ekspertka z WORKSOL. – Do tego pracownicy z Azji chcą pracować u jednego pracodawcy latami, co bardzo ułatwia zarządzanie kadrami w firmie i daje pracodawcy gwarancję stabilności kadr – dodaje.
Dalej wskazuje na fakt, że pracownik z Azji nie będzie przerywał pracy częściej niż raz do roku, by wyjechać do rodziny, zaznacza też, że w tym gronie można znaleźć wielu wykwalifikowanych specjalistów we wszystkich zawodach.
Wszystko wskazuje na to, że pracownicy z krajów azjatyckich będą wspierać Budimex. Choć jak w rozmowie z nami wskazywał Cezary Mączka, członek zarządu, dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi, firma dobrze radzi sobie z rekrutacją kadry inżynierskiej, to przy szukaniu pracowników wykonawczych nie wyklucza zatrudniania osób z bardziej egzotycznych krajów.
Imigrant imigrantowi nierówny
W dyskusji o pracownikach z zagranicy warto przypomnieć opinię Jarosława Gowina, wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego, który w rozmowie z PulsHR.pl pytany o to, skąd brać pracowników, mówił, że należy otworzyć Polskę na imigrantów, ale zrobić to w sposób przemyślany. Co kryje się pod określeniem „przemyślany”?
– Sięgnijmy po osoby, które są nam bliskie kulturowo, przez co łatwiej będą się asymilowały. Mam tu na myśli Ukraińców czy Białorusinów. Nie mówiąc o Polakach zamieszkujących dawne Kresy Wschodnie, czy rodakach, którzy za pracą wyjechali z kraju. Kolejną grupą, którą warto zaprosić, są Wietnamczycy. Oni, choć nie integrują się tak szybko, szanują wartości cywilizacji zachodniej – wskazywał.
Z obawami wicepremiera nie zgadza się Adhikari. – My, Nepalczycy, zawsze szanujemy zasady i kulturę panującą w innym kraju. Również łatwo potrafimy dostosować się do panujących w innym kraju wartości – podkreśla.
– Różnice kulturowe zawsze będą wyzwaniem. W niewielkim stopniu, ale mamy z nimi do czynienia również w przypadku pracowników z Ukrainy. Należy sobie jednak zadać pytanie, czy koncentrować się na tych obawach, czy raczej zmierzyć się z nimi i przystosować miejsca pracy do nowych narodowości po to, aby zyskać wartościowych pracowników. Nasze doświadczenia z innych państw pokazują, że przy odrobinie zaangażowania i otwartości ze strony pracodawcy różnice kulturowe nie muszą stanowić problemu – odnosi się do sprawy Tomasz Dudek.
Z kolei Mączka mówiąc o różnicach kulturowych, przypomina, że wiele firm decydując się zatrudnić pracowników np. z Indii, stawia na tamtejszych katolików. W ten sposób chcą choć w części uzyskać łączność kulturową z Polakami.
Jak zatrudnić pracownika z Azji?
Oskolska pytana o to, jak przebiega proces rekrutacji pracowników z Azji, od razu zaznacza, że nie jest to łatwy i szybki proces.
– Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że w przypadku zatrudniania pracowników z krajów azjatyckich nie ma zastosowania procedura uproszczona jak w przypadku zatrudniania np. pracowników z Ukrainy. Zatem za każdym razem, gdy chcemy zatrudnić takiego pracownika, należy uzyskać zezwolenie na pracę w urzędzie wojewódzkim. Następnie takie zezwolenie należy wysłać do cudzoziemca oraz zarezerwować mu termin w polskim konsulacie w celu złożenia aplikacji na wizę. Niejednokrotnie trzeba uzupełniać dokumentację o np. ubezpieczenie na czas podróży, a także potwierdzać polskiemu konsulowi na bieżąco dalszą chęć zatrudnienia cudzoziemca, mimo przedłużającej się procedury uzyskania wizy – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Z kolei przedstawiciel nepalskiej agencji zatrudnienia wskazuje, że dla Nepalczyków te procedury są bardzo uciążliwe. – W Nepalu nie ma polskiej ambasady, przez co pracownicy muszą ubiegać się o wizę w New Delhi w Indiach, gdzie bardzo trudno jest umówić się na wizytę w polskiej ambasadzie. Czasami na spotkanie musimy czekać nawet trzy czy cztery miesiące – opowiada.
Źródło:
https://www.pulshr.pl/praca-tymczasowa/pracowity-jak-azjata-lawinowo-rosnie-liczba-zezwolen-na-prace-dla-hindusow,55367.html